Inspiracją dla kolekcji LidiiKality na sezon jesień/zima 2016/17 była książka „Alicja w Krainie Czarów” z 1865 r. Projektantka nie poszła jednak na łatwizne i nie potraktowała jej w sposób dosłowny. Jej zdaniem świat Alicji i świat mody są do siebie zbliżone, bo dzięki ubraniom potrafimy przenieść się do innego, magicznego miejsca. Ubrania, choć mają odrobinę przypominać kostiumy baśniowych postaci, są wciąż współczesne, eteryczne, lekkie i zwiewne.
W tej kolekcji projektantka zrezygnowała z w odkrytych dekoltów. Sukienki oraz koszule zapinane są wysoko, podkreślając przy tym smukłość szyi. Największym hitem są jednak bluzki w klimacie retro. Projekty posiadają subtelne koronkowe zdobienia na golfach, marszczenia oraz guziki. Oversize’owy krój nadaje ubraniom współczesnego charakteru. W kolekcji przeważają barwy czerni i grafitu, z nutą buduarowego odcieniu pudrowego różu. Buty są ozdabiane frędzlami, kokardami, ale prawdziwym odkryciem są buty imitujące pończochy – kozaki do połowy uda.
Jak poinformował tydzień temu The New York Times, w wieku 87 lat zmarł Bill Cunningham. Po Nowym Jorku poruszał się zawsze na dwóch kółkach, zawsze z aparatem i w nieodłącznej, słynnej niebieskiej kurtce. Uznawany jest za ojca fotografii ulicznej, który przez lata uwieczniał zmieniające się trendy. Zdjęcia Cunningham’a ukazywały się co tydzień w weekendowym dodatku New York Timesa, z którym współpracował przez prawie 40 lat.
fot.mat.prasowe
fot.mat.prasowe
fot.mat.prasowe
Anna Wintour powiedziała kiedyś, że „wszyscy ubieramy się dla Billa”. I rzeczywiście – zostać przez niego sfotografowanym było ogromnym wyróżnieniem. W modzie szukał zaskoczeń, nieoczywistych rozwiązań i od zawsze wierzył, że trendy rodzą się na ulicy. Pozostawił po sobie nie tylko tysiące zdjęć street fashion, ale także kilkanaście kultowych wypowiedzi. Z rozbrajającą szczerością odkrywał karty tej branży i punktował jej rzeczywistość, jak na bacznego obserwatora przystało.
1. Ci wszyscy, którzy mówią prawdę, siedzą w ostatnich rzędach.
2. Najlepszy pokaz mody odbywa się na ulicy. Zawsze tak było i zawsze tak będzie.
3. Moda jest zbroją, która pozwala nam przetrwać bolesną rzeczywistość dnia codziennego.
4. Nie interesują mnie celebrytki i ich sukienki, które dostały za darmo. Spójrz na ubrania, cięcia, sylwetki, kolor. O to tu chodzi, a nie o znane twarze i cały ten spektakl.
5. Ja nie decyduję o niczym. Pozwalam, by przemówiła do mnie ulica. Jeśli zatrzymasz się i zobaczysz, o co chodzi, też usłyszysz jej głos.
6. Nigdy nie potrafiłem się skoncentrować na niedzielnych nabożeństwach, bo zawsze byłem skupiony na damskich kapeluszach.
7. To nie praca, to przyjemność. Dlatego czuję się winny, że gdy inni ciężko pracują, ja mam tyle frajdy.
8. Problemem jest to, że nie jestem dobrym fotografem. Szczerze mówiąc, jestem zbyt nieśmiały, za mało agresywny. Ba, w ogóle nie jestem agresywny, po prostu kocham wspaniale ubrane kobiety. To wszystko.
9. Codziennie wychodzę na zewnątrz. Kiedy zaczynam łapać w biurze depresję, po prostu wychodzę i od razu czuję się lepiej, widząc tych wszystkich ludzi. Nigdy jednak nie robię wcześniej żadnych konkretnych założeń. Po prostu wychodzę z aparatem i czekam, aż ulica zacznie do mnie mówić.
10. Jeżeli nie bierzesz za to pieniędzy, nie mogą mówić ci, co masz robić, dzieciaku. Pieniądze akurat mają najmniejszą wartość. Najcenniejsze są wolność i swoboda.
11. Jestem zerem. Trybikiem w maszynie. Jestem jak Ty i wszyscy inni. Wciąż sprawia mi frajdę to, co robię.
12. Wiele osób ma dobry gust, ale nie są dość odważni, by zdobyć się na kreatywność.
13. Ten, kto szuka piękna, znajdzie je.
14. W fotografii ulicznej kocham to, że zdjęcia udzielają odpowiedzi, których na pokazie mody nigdy nie uświadczysz. A tu dostajesz bardzo konkretne informacje dla czytelników i to w dodatku takie, dzięki którym mogą sobie oni wszystko zwizualizować.
fot.mat.prasowe
fot.mat.prasowe
fot.mat.prasowe
fot.mat.prasowe
fot.mat.prasowe
fot.mat.prasowe
fot.mat.prasowe
fot.mat.prasowe
fot.mat.prasowe
Słynny fotograf zaczynał karierą w świecie mody jakotwórca kapeluszy. Do jego klientek należały między innymiMarilyn MonroeiKatherine Hepburn. Później zajął się dziennikarstwem modowym. Był związany z magazynami„Women’s Wear Daily”i„Chicago Tribune”. Ale prawdziwym powołaniem Billa Cunninghama okazała się fotografia. Jednym z jego pierwszych zdjęć, które wzbudziły powszechne zainteresowanie była fotografia ukrywającej się przed całym światemGrety Garbo.Bill Cunningham nie wiedział kogo fotografuje. Jego uwagę przykuło futro aktorki.„Spójrzcie na krój jej rękawa. Jest taki piękny. Nie interesowało mnie nic po za nim!”,wspominał. Inną wartą odnotowania pozycją w dorobku Cunninghama jest cykl zdjęć„Facades” z 1978 roku.Przedstawiały one przyjaciółkę fotografaEdittę Shermanna tle słynnych budynków Manhattanu. Stroje Edditty nawiązywały do epoki, z której pochodziła dana budowla. Oprócz tego Bill Cunningham zostawił po sobie setki tysięcy bezcennych zdjęć dokumentujący życie i styl mieszkańców Nowego Jorku. Gdyby nie on nie byłoby współczesnych blogów modowych w rodzajuThe SartorialistczyGarance Doré.Zostawił też nam swoje zdanie:„Moda bywa skutecznym orężem, który pozwala nam znieść rzeczywistość”.Bez niego Nowy Jork nie będzie już taki sam.
Editta Sherman na jednym ze zdjęc Billa Cunninghama z cyklu „Facades” z 1978 roku:
Projektant zdecydował się na ciekawą konwencję polskiego filmu lat 60., zapraszając do współpracy najstarsze polskie studio filmowe – KADR. Łukasz zaprosił nas do zabytkowego budynku, gdzie w klimatyczny nastrój wprowadziły nas wyświetlane filmy w reżyserii m.in. Romana Polańskiego.
Łukasz Jemioł tworząc jesienno-zimową kolekcję inspirował się nie tylko modą lat 60., ale głównie klimatem: starymi filmami, ikonami polskiego kina, miejscami w stylu retro.
Połączył współczesność z dawnymi trendami. Na wybiegu królowały przede wszystkim proste formy z subtelnymi zdobieniami i urozmaiceniami typu: falbany, koronki, zmysłowe rozcięcia i prześwity czy kołnerze.
W swoich projektach użył wełny, moheru, kaszmiru, jedwabiu i skór najwyższej . Printy charakterystyczne dla stylu retro, czyli krata i pepitka zestawił z aktualnymi trendami z wybiegów. Wykorzystał bieliźniane koszulki, zwiewne koszule, bomberki i pudrowe barwy – błękit, róż, odcienie beżu.
Moje serce skradły piękne kołnierzyki i wstążki, które dodają dziewczęcości, romantyczności i uroku kobiecym stylizacją.
Lidia Kalita tworząc nowąkolekcję zainspirowała się ,,Alicją z Krainy Czarów”, jednak stworzyła nowocześniejszy wizerunek współczesnej Alicji.
Projekty zostały wykonane z jedwabiu i satyny utrzymane w spokojnych kolorach złota, srebra,szarości,beżu z akcentami czarnego koloru,który dodaje wyrazistości i charakteru całości.
Nie zabrakło także rozkloszowanych romantycznych sukienek i spódnic na kole.
Mnie osobiście do gustu najbardziej przypadły zwiewne romantyczne plisowane sukienki w kolorze wyblakłego złota oraz biała sukienka w czarne groszki z aksamitną czarną wstążką u szyi. Współczesną Alicję widzę właśnie w tej białej sukience w groszki.
A Wam która z sukienek najbardziej kojarzy się z ,,Alicją z Krainy Czarów” ?
Zdjęcia pochodzą ze strony internetowej Lidii Kality.
Urocza Paryżanka, Jeanne-Marie Lanvin (1867-1946), miała 22 lata, gdy otworzyła swoją pracownię w Paryżu. Do pracy mobilizowały ją twórcza natura i strach przed biedą. Była najstarszą z jedenaściorga rodzeństwa. Gdy do takiej motywacji doszedł talent oraz nieskazitelny gust, szybko zaczęła wspinać się po szczeblach kariery zawodowej. Błyskawicznie zajęła pozycję jednej z najważniejszych kobiet w świecie paryskiej mody dwudziestolecia międzywojennego. Jak wysoką? Coco Chanel szczerze jej nienawidziła, uważała za uzurpatorkę i największą konkurentkę!
Jako dziecko rozpoczęła naukę w zawodzie szwaczki i modystki. Mając 16 lat potrafiła już wykonać piękne kapelusze, po który przyjeżdżały: arystokratki, artystki, bogate mieszczki. Inteligentna i odważna postanowiła, że nie będzie pracowała na rzecz właścicielki salonu, ale na swoje własne nazwisko. Pracownie modniarską otworzyła w 1898 roku, a dom mody 2 lata później. Tak powstał jeden z pierwszych we Francji domów mody.
Potwierdzeniem wielkiej pozycji zawodowej Jeanne było wstąpienie w 1909 roku do Syndykatu de la Couture (wielkiego krawiectwa). Lanvin nie była zainteresowana poszukiwaniem nowoczesnych krojów i technik szycia, jak Madaleine Vionnet, nie tworzyła awangardowych ubrań-dzieł sztuki, jak Elsa Schiaparelli, ani też nie rewolucjonizowała mody kobiecej wprowadzając męskie elementy garderoby, jak Gabrielle Chanel. Jednak to z jej pracowni wychodziły najpiękniejsze: suknie, kostiumy, płaszcze i kapelusze dwudziestolecia międzywojennego. Jej największą ambicją był bowiem ubieranie kobiet we wspaniałe stroje. Była twórczynią idei robe de style.
Charakterystyczne dla tych projektów były: marszczone spódnice, wspaniałe ozdoby wykonane głównie z koronek i haftów, wykorzystywanie tylko najwyższej jakości materiałów i sprawdzonych technik. Efekt? Długa kolejka nieco konserwatywnej klienteli.
Pewna zachowawczość w stylu stała w opozycji do nowoczesnego postrzegania mody, jako przedsiębiorstwa, przemysłu, źródła zarobku. Była twórczynią idei, by domy mody zarabiały także na innych przedmiotach sygnowanych ich logo. Pod wpływem artystów Art Deco zaczęła sprzedawać przedmioty do dekoracji domów. Obecnie jest to bardzo popularna działalność przynosząca krocie np. Giorgio Armaniemu (linia Armani Casa). To nie wszystko. Popularność sportów przekonała ją do uruchomienia linii Lanvin Sport. Natomiast Lanvin Parfums było odpowiedzią na zainteresowanie jej perfumami szerokiego grona klientów, których nie było stać na zakup kreacji marki. Nie mogli mieć ubrań, ale mieli zapach. Do dziś sprzedaż perfum jest jedną z najbardziej dochodowych dziedzin w działalności wielkich domów mody!
Sukces marki Lanvin wynikał nie tylko z kreatywności projektantki, ale także z fanatycznego dbania przez właścicielkę o piękno i wysoką jakość sprzedawanych artykułów. Przykład? Flakon perfum Arpege z 1927 roku. Zaprojektował go Albert-Armand Rateau (1884-1938) znany twórca Art Deco na postawie wcześniejszego zdjęcia. Przedstawia Jeanne i małą Margueritę w strojach balowych. Ten piękny obraz miłości matki i córki został opatentowany w 1954 roku jako logo firmy. Choć był wykorzystywany do sygnowania ubrań już od 1927 roku!
Tego lata wielki come back przeżywają ogrodniczki .
fot.mat.prasowe
fot.mat.prasowe
Napoczątku służyły jako ubranie wierzchnie i pełniły funkcję ochronną. Obecnie ogrodniczki wracają do łask jako moda casualowa.
Na przełomie lat zaobserwować możemy ich zmieniającą się formę. W slangu mody zostały okrzyknięte kombinezonem na szelkach czy też „farmerkami”, mimo że ich korzenie sięgają spodni dżinsowych.
Spodnie z bawetem i szelkami, w przedniej części zapinane na guziki, obowiązkowe nitowane, z mnóstwem kieszonek. Charakter ogrodniczek jest niezmienny, ponadto wyróżnia się on kilkoma odmianami.
„Shortalls” to rodzaj kombinezonu, w którym nogawki spodni są krótkie i swym kształtem przypominają szorty, „salopettes” natomiast to wariant, który dzięki wzmocnieniu materiału doskonale nadaje się do uprawiania narciarstwa czy nurkowania.
Ogrodniczki swą historią sięgają XVIII wieku, kiedy to noszone były przez żołnierzy, szczególnie amerykańskich.
W połowie wieku XVIII ich kolory i wzory przypisane były konkretnym ugrupowaniom. Białe zarezerwowane dla malarzy, w prążki dla pracowników drogowych, natomiast niebieskie dla pozostałych grup prac fizycznych, spełniały przede wszystkim rolę męskiego stroju robotniczego.
Stały się nieodłącznym symbolem hipisów i studentów z lat 60. i 70. Nosili je także farmerzy, kowboje, a nawet sam Elvis Presley.
Doskonała funkcjonalność ogrodniczek doceniona została przez fashionistki takie jak: Olivia Palermo, Gwen Stefani i Rihanna, które wzbogacając prosty krój licznymi dodatkami i aplikacjami uzyskują unikatowy efekt.
Bogactwo kształtów i długości nogawek, różnorodność kolorystyczna, zabawa bawetem – opuszczony czy zapięty – noszone na jedno lub oba ramiączka. Obecnie ogrodniczki użytkowane są na różne sposoby.
Kobiety zainteresowały się nimi dopiero w XX wieku i na dobre zagościły w ich szafach.
Gwiazdy i Ja już je nosimy:
fot.mat.prasowe
fot.mat.prasowe
fot.mat.prasowe
fot.mat.prasowe
fot.mat.prasowe
fot.mat.prasowe
fot.mat.prasowe
fot.mat.prasowe
fot.mat.prasowe
fot.mat.prasowe
Moje propozycje:
Stylizacja pierwsza – koszula i ogrodniczki – Stradivarius , buty – Centro.
Stylizacja druga – golf – no name , ogrodniczki – H&M , buty – WOJAS.
Stylizacja trzecia – T-shirt i ogrodniczki – Bershka , buty – CONVERSE , okulary Sinsay, bandama – no name.
Stylizacja czwarta – koszula – HOUSE ,ogrodniczki – NEW YORKER , buty CCC.
Joanna Horodyńska modelka, stylistka a przede wszystkim bezkonkurencyjna ikona stylu w Polsce. Jej styl nie przez wszystkich jest niestety rozumiany ale przez wszystkich krytykowany.Tym razem Joanna zaprojektowała kolekcję dla SI-MI, jest to polska marka odzieżowa utrzymana w klimacie streetwearowego koktajl grungu, boho i punka, z parasolką najlepszej jakości tkanin.
Kolekcja składa się z krótkich spódniczek mini oraz obszernych bombrów obszytych dresowymi ściągaczami . Alternatywnie w kolekcji można znaleźć również spodnie z wysokim stanem o długości 7/8 z lekko rozszerzanymi i wystrzępionymi nogawkami. Rozprute i niewykończone elementy są znakiem rozpoznawczym marki, tym razem też ich nie zabrakło. Bardziej romantyczne kobiet również znajdą coś dla siebie w tej kolekcji a mianowicie sukienki hot w tym sezonie eksponujące gołe ramiona w odcieniach czerni, bieli oraz denimu. Mogą być noszone jako luźne tuniki lub podkreślone paskiem. Dominuje tu styl retro, który podbity jest stylowymi butami na wysokiej platformie. Takie stroje mogą być noszone zarówno na co dzień, jak i na wieczór.
Joanna Horodyńska X SI-MI Spodnie RODAN
Joanna Horodyńska X SI-MI Bluzka TURANDOT
Joanna Horodyńska X SI-MI Kurtka LA SCALA
Joanna Horodyńska X SI-MI Bomber DIAVOLO Spódnica RODA
Joanna Horodyńska X SI-MI Bomber NABUCCO
Joanna Horodyńska X SI-MI Sukienka LA BOHEME
Joanna Horodyńska X SI-MI Sukienka TRAVIATA
Joanna Horodyńska X SI-MI Sukienka MEDEA
Joanna Horodyńska X SI-MI Sukienka HERMIONA Pasek FIGARO
Joanna Horodyńska X SI-MI Sukienka RIGOLETTO
Joanna Horodyńska X SI-MI Spódnica SCYLLA
Joanna Horodyńska X SI-MI Spódnica NORMA Top TOSCA
Joanna Horodyńska X SI-MI Sukienka MADAME BUTTERFLY
Joanna Horodyńska X SI-MI Bluzka ROGER
Zdjęcia do sesji wykonał Maciej Nowak, a stylizacją zajmował się Bartek Indyka.
Makijaż wykonała Beata Mielczarek, a łagodne fale na włosach Rafał Żurek.
Kolekcja jest dostępna w sprzedaży w butiku stacjonarnym w Warszawie przy ulicy Mokotowskiej 63 oraz w sklepie internetowymwww.si-mi.pl. Czy ktoś ma jeszcze wątpliwości kto w Polsce jest ikoną mody?