Jak wyglądał staż w VIVA! Moda ? Part III

Wrzesień ostatni już miesiąc stażu zaczął się szukaniem wkładek i podklejek do butów oraz rękawiczek skórzanych i rajstop. Był deszczowy dzień, a ja cały spędziłam, spacerując ulicami Hożą, Koszykową i Piękną w poszukiwaniu wkładek do butów. Następnie udałam się do Leroy Merlin w Arkadii za szukaniem podklejek do butów, których niestety nie udało mi się znaleźć. Z Arkadii udałam się autobusem na Chmielną w poszukiwaniu skórzanych rękawiczek do wypożyczenia. Na koniec dnia odebrałam rajstopy z butiku LeBrand. Tak minął piątek pierwszy dzień stażu we wrześniu. Weekend był wolny od stażu. W poniedziałek przybyłam na 10 do redakcji i miałam za zadanie wyszukiwać polskie marki z ciekawymi projektami i czekać z asystentką Agnieszki (dyrektor kreatywnej Edipresse, pod której skrzydłami odbywałam staż). Agnieszka miała pojawić się w redakcji o 13:30, ale niestety wcale nie przybyła i zapomniała nas o tym poinformować. Czekaliśmy do godziny 16, wtedy do jej asystentka zadzwoniła do Agnieszki spytać co z tym spotkaniem. Agnieszka przełożyła to spotkanie na jutrzejszy dzień. Tak więc nie potrzebnie tyle czekałam, bo mogłam już o 14 iść z paragonami po faktury. Po godzinie 16 zaś udałam się z paragonami do sklepu obuwniczego do Złotych Tarasów i salony fryzjerskiego Ruby Blue, do którego uczęszcza Agnieszka. Zaniosłam te paragony, aby wystawili Agnieszce fakturę. Kolejnego dnia otrzymałam pieniądze od asystentki Agnieszki na podklejki do butów, po które udałam się do Centrum Handlowego w Markach. Niestety w Markach też nie znalazłam welurowych okładzin do podklejania butów, kolejno udałam się na Bemowo szukać dalej. Szukałam dotąd, aż znalazłam i kupiłam. Po powrocie z podklejkami czekało na mnie dużo pudełek butów z Zary w redakcji. Te pudełka musiałam przenieść do garderoby (która znajdowała się po drugiej stronie ulicy) kolejno rozpakować buty i podkleić każdego buta podwójną podklejką. Par butów było ok. dwudziestu tak, więc trochę zabawy miałam z obrysowywaniem podeszew butów, wycinaniem i dwukrotnym podklejaniem. Gdy podkleiłam wszystkie buty, byłam zadowolona, że koniec obowiązków na dziś, gdy nagle zadzwoniła asystentka Agnieszki z zadaniem, aby umówić się z projektantem kapeluszy po ich odbiór na Warszawskiej Pradze. Projektant mógł spotkać się dopiero po godzinie 20, więc ubłagałam asystentkę, że odbiorę je jutro rano. 

Rano zaczęłam więc dzień od pojechania na Pragę po kapeluszę. Kolejno wróciłam, z kapeluszami do pałacyku gdzie przygotowaliśmy pokaz polskiej marki LeBrand. Był to pierwszy pokaz, przy jakim miałam przyjemność pracować i zobaczyć jak wygląda pokaz za kulisami. Przed pokazem odbyły się przymiarki, przy których asystowałam Agnieszce. Musiałam zrobić zdjęcia modelkom, każdej z osobna. Następnie wydrukowałam zdjęcia, aby wiedzieć, jaki look każda modelka ma mieć na sobie podczas pokazu, zdjęcia też ponumerowała wg kolejności, w jakiej modelki miały wychodzić na pokaz. Kolejno odcięłam wszystkie metki od ubrań i rozwiesiłam lookami na wieszaku, tak aby cała stylizacja była na jednym wieszaku. Podczas prób do pokazu, pojechałam do Arkadii kupić ubrania w Mango i Masino Dutti do kolejnej sesji. Ubrania przywiozłam do garderoby i czekałam ponad pół godziny na taksówke, aby wrócić do pałącyku, gdzie przygotowywaliśmy pokaz. Gdy się pojawiłam Agnieszka, poprosiła mnie, abym pojechała jeszcze raz do projektanta kapeluszy i wymieniła je na inne. Szybko udałam się po wymianę kapelusze, aby zdążyć przed pokazem. Całe szczęście się udało zdążyć przed pokazem. Byłam nawet długo przed rozpoczęciem się pokazu i pomagałam ubierać się modelką. Po pokazie około godziny 22 z asystentką Agnieszki odkleiliśmy podklejki z butów i część butów zwróciliśmy w Złotych Tarasach w Zarze. Kolejnego dnia rano oddałam pozostałe buty do Zary i ruszyłam po kolejne wypożyczenia do sesji Apartu. O pracy nad tą kampanią już pisałam, kto nie czytał to, odsyłam pod link.

Marzenia się spełnia! – Kampania Apart

Po kampanii Apartu pracowałam jeszcze nad jedną sesją do magazynu Urody Życia. Tak więc miałam dużo pracy nad kolejnymi wypożyczeniami, zakupami i zwrotami… Po pracy przy tej sesji mój czas na stażu dobiegł końca i pożegnałam się z redakcją, zdobywając cenne referencje.

Podsumuje staż jednym zdaniem: Prawdziwa szkoła życia, która pokazała mi jak ciężką pracą, jest praca stylisty.

Anrika i szafa gra,

Jak wygląda staż w Viva!Moda? Part II

 

Jako że sami chcieliście, to przychodzę z drugą częścią postu o stażu w Viva! Moda. Sierpień zaczął się spotkaniem z asystentką Agnieszki Ścibior w Costa Cofee nieopodal Vitkaca najbardziej ekskluzywnej galerii mody w Polsce. Asystentka powiedziała jakie plany są na najbliższe dni i poprosiła o kolejny resercz. Tym razem miałam za zadanie odszukać dodatki w trendach: logomanii, zwierzęcych printów i lakierowanych z wysokim połyskiem, ponadto pluszaki tygrysa, geparda lub innego dzikiego kota i uwaga ….suszone motyle! Szukanie motyli trochę trwało i nie było łatwo, bo redakcja oczywiście chciała motyle za darmo wypożyczyć, a każdy sklep internetowy znaleziony przeze mnie nie chciał się na to zgodzić. Dodatkowo dostałam nowe zadanie znaleźć drewnianą dłoń do zdjęcia ekspozycji biżuterii. Dłoń oczywiście też musiałam znaleźć za darmo. Naszukałam się wszędzie od osiedlowego sklepu plastycznego po centra handlowe i udało się wypożyczyć za darmo od sklepu Parfouise. Dyrektor kreatywna i stylistka w jednej osobie Agnieszka Ścibior wraz z asystentką wylatywały do Paryża robić okładkową sesję do magazynu. Przed ich wylotem musiałam popakować ubrania do walizek i myślałam, że te kilka dni, kiedy ich nie będzie, będą wreszcie dla mnie wolne. Niestety myliłam się, gdyż w trakcie ich nieobecności do moich obowiązków należało zapakowanie ubrań marki MISBHV i odesłanie do Krakowa, następnie posprzątanie garderoby i reserch biżuterii. Kolejno zrobić zwroty z poprzedniej sesji ubrań takich marek jak MMC studio, Le Brand, Weawe, Dawid Woliński.

Po powrocie Agnieszki i jej asystentki dołączyła do mnie nowa stażystka Adrianna. Gdy szłam do garderoby to minęliśmy się na korytarzu i intuicja mi podpowiedziała, że to ta nowa stażystka i zagadałam do niej i w takich to okolicznościach poznałam Adę. Tego dnia była sesja kompozycji do magazynu Viva!Moda i wszystkie zgromadzone przeze mnie dodatki z butików i showroomów z Adą zapakowaliśmy do taxi i pojechałam do studia na sesje. Po drodze, musiałam odebrać biżuterie z Noble Platz i Pl.Piłsudzkiego za prawie milion złoty. Co najgorsze wypożyczenie tej biżuterii miało umowę sporządzoną na moje dane nie redakcji. Stres był duży, aby nic nie zginęło ……. na szczęście wszytko szczęśliwie po sesji zostało zwrócone. W drodze na sesję z tą biżuterią przypomniało mi się, że zapomniałam lekarstw z domu i szybko zajechałam po nie do domu. Następnie pojechałam na sesje, wszystkie ubrania wypakowałam z taxi do studia. W studiu panowała mistyczna atmosfera, muzyka, ciemno. Agnieszka siedziała za biurkiem oglądając, jak na podglądzie wyglądają kompozycje i nakierowywała fotografa i nas co mamy poprawić w kompozycji i kadrze. Zdjęcia wykonywał Piotr Stokłosa jeden z najlepszych fotografów mody w Polsce. Podczas sesji wysłano mnie taksówką, aby odebrać od Adrainny golf Diora i w redakcji zapakować go i odesłać. Następnie wróciłam na sesje kompozycji, po sesji spakowałam ubrania i kolejno jeszcze tego samego dnia musiałam je rozwieść do showroomów i butików. Kolejnego dnia byłam w redakcji sama z Agnieszką bez jej asystentki! Bałam się ogromnie czy sobie ze wszystkim poradzę, ale dzień okazał się najfajniejszym ze wszystkich z całego stażu. Punktualnie przybyłam do redakcji, gdzie czekałam, aż zjawi się Agnieszka. Gdy zjawiła się Agnieszka zadała mi zadania na dziś. Wybór zdjęć do publikacji z wystawy i pokazu Diora, a także z wystawy J.Gillaute. Szczerze mówiąc, miałam trochę problem z obsługą MacBooka, bo zawsze pracowałam na Windowsie. Na szczęście mogłam liczyć na pomoc asystentki i w razie potrzeby dzwoniłam do niej i esemesowałam. Kolejne zadanie na dziś to znalezienie obiadu dla Agnieszki co nie było lada wyczynem. No bo co kupić by jej smakowało…. na szczęście udało się kupić obiad, który bardzo jej posmakował. Teraz musiałam tylko oddać ubrania do Caroliny Herrera i byłam na dziś wolna.

 

Kolejne dni to kolejne resercze i wypożyczenia do sesji, która miała, miejsce na Wyspach Świderskich a pozowała Olga Rudnicka. Podróż na Wyspy była bardzo zabawna, bo kierowca trafił nam się wyjątkowo nieogarnięty i były śmieszne sytuacje… Sama sesja była, ciężka w kamperze prasowałam ubrania, wtedy Agnieszka z resztą ekipy poszła wybierać miejsca do zdjęć. Ja zostałam w kamperze sama z Olgą i fryzjerem. Agnieszka zadzwoniła, abym ubrała Olgę w pierwszy look. Wtedy pierwszy raz sama ubierałam modelkę i stresu miałam co niemiara, aby niczego nie pomylić…udało się bez wtopy… Olga ruszyła na sesje, a ja prasowałam na łonie natury resztę ubrań, a następnie musiałam je zanieść na miejsce sesji… Było to bardzo męczące, bo był upał ponad 30 stopni i samo chodzenie piachem męczyło, a tu w dodatku jeszcze trzeba było dzwigac bardzo ciężkie ubrania, moje ręce wtedy płakały ze zmęczenia. Aż teraz jak o tym piszę i sobie przypominam, to zaczynają boleć hehe. Po tej sesji trzeba było tego samego dnia wieczorem posegregować ubrania a jutro tj. sobota pozwracać. Jakby tego było mało zwroty w sobotę i przez kilka następnych dni było mi dane robić na pieszo, bo na sesji w Paryżu przeholowano budżet. Chodzenie ulicami Wiejską, Mokotowską, Moliera z ciężkimi pakunkami było strasznym przeżyciem.

 

Następnie czekała nas sesja do magazynu Viva!Trendy. Agnieszka przedstawiła nam tematy i inspiracje i czekał mnie oczywiście reserch i gromadzenie nowych ubrań w garderobie. Tematami teraz były: lata 90, welur, ostatni pokaz YSL, połysk, lateks, falbany, mini, sexi i sztuczne kwiaty chokery, damskie garnitury w kolorach kameleon, khaki, tofu. W tej sesji pomagała nam druga asystentka i z nią musiałam wszystko nosić do garderoby, kolejno do auta, z auta do studia, ze studia do garderoby a z garderoby do showroomów….ufff lekko nie było, od tego noszenia śmiałam się, że będę miała bicepsy jak Pudzian hehehe. Przygotowując ubrania do tej sesji, miałam momenty zawahania się czy nie zrezygnować ze stażu. Właśnie zapomniałam napisać, że ta nowa stażystka Adrianna zrezygnowała po tygodniu ze stażu. Ja pokonałam, załamanie pomógł mi w tym mój ukochany Antoni, który zmotywował, by nie odpuszczać stażu w połowie drogi, bo jak rezygnować to od razu, a nie w połowie. Gdy miałam chwile, słabości na stażu będąc na Mokotowskiej i szukając ubrań. Spotkałam znajomą stylistkę Zuzannę Lewandowską, z którą porozmawiałam i zmotywowana wróciłam do pracy. Przed jutrzejszą sesją trendów szukałam sztucznych wielkich kwiatów, aż znalazłam po 22 w Złotych Tarasach musiałam z nich wykonać chokery a rano pojawić się w garderobie. Przy sesji trendów było bardzo, bardzo, ale to bardzo dużo dzwigania trzy taksówki załadowane po dach. Po sesji do garderoby po 21 przyjechał Antoni by, pomóc nam nosić te ładunki z taksówek do garderoby. Sam jako mężczyzna dziwił się jak, mogliśmy dać radę z tym wszystkim same rano, by to załadować. Wieczorem gdy, wróciliśmy do domu, uświadomiliśmy sobie, że dziś była nasza druga rocznica, wtedy rozpłakałam się, że przez ten staż o tym zapomniałam oraz że nie uczciliśmy tego. Bo następnego dnia w sobotę czekało mnie oczywiście odnoszenie ubrań z garderoby do showrómów, butików i atelier oczywiście bez taksówki, bo nadal budżet redakcji pozostawał przekroczony. Ostatnim zadaniem w sierpniu było zrobić reserch płaszczy damskich, a następnie zestawienie w kolaż. Resercz skończyłam o godzinie 16, a już o 18 powinnam wyjeżdżać na otwarcie pierwszego salonu Victoria Seckrets w Arkadii. Czasu było niewiele na zestawienie zdjęć w kolaże, tym bardziej że mój laptop działa z prędkością żółwia. Podczas gdy Antoni zaczął, mnie czesać ja z laptopem tworzyłam zestawienia i wtedy…..usiadłam udem na lokówce, piekło jak cholera a jeszcze bardziej, gdy włożyłam sukienkę, która podrażniała ranę…. Taka pamiątka ze stażu mi pozostała już na zawsze i pamiątka po Antosiu, bo jego lokówką się oparzyłam……….

Mam nadzieję, że doczytaliście do końca. Piszcie koniecznie czy chcecie kolejną część na temat stażu?

Anrika i szafa gra,

Jak wygląda staż w Viva! Moda? Part I

 

Rok temu a dokładnie 25 lipca zaczęłam staż w redakcji Edipresse w magazynie Viva! Moda w dziale mody.  Byłam bardzo uradowana i podekscytowana faktem, że zacznę pracę w ukochanym magazynie. Co prawda już na rozmowie kwalifikacyjnej informowano mnie, że to bardzo ciężka praca to nie wiedziałam, że będzie aż tak ciężka! Dosłownie ciężka to praca się okazała. Podczas stażu pracowaliśmy nad jesiennym numerem magazynu Viva! Moda, ale także dla magazynu Uroda Życia. Ponadto  pracowaliśmy przy pokazach mody i kampaniach reklamowych.Pierwszy dzień na stażu wyglądał następująco. Pokazano mi redakcję i powierzono zadania na ten dzień. Zadaniami był reserch w showroomach, sklepach na Mokotowskiej, w Klifie i Vitkacu na podane mi tematy.  Miałam wyszukać dodatki jesienne w tedencjach: czerni, bieli, cętków, lateksu i połysku. Co wcale nie było, łatwym zadaniem szukając botków i kozaków w lipcu. Kolejne dni to było odbieranie ubrań z showroomów i odpakowywanie paczek z zagranicznych showroomów, a następnie rozwieszanie ich kolorystycznie i tematycznie na wieszakach  w garderobie.Nadźwigałam  się jak z dziesięciu tragarzy… Po pierwszych dniach pracy bardzo bolały mnie nogi od chodzenia i ręce od dźwigania. A te ciężkie paczki ubrań śniły mi się nawet w nocy to było straszne…  Po tygodniu tej pracy miałam zaszczyt asystować Agnieszce Ścibior przy sesji do Viva! Mody. Na samą myśl o tym fakcie nie mogłam zasnąć, choć byłam zmęczona po 14 godzinach ciężkiej fizycznej pracy. Rano o godzinie 6:30 w dzień sesji odbył się przegląd ubrań w garderobie z Agnieszką. Po przeglądzie musiałam wyprasować cztery stelaże pełne wieszaków ubrań, a kolejno wszystkie te ubrania zapakować do tira garderobianego. To były ubrania do sesji jesiennej bardzo ciężkie futra od MMC studio, pod ich ciężarem nawet złamał się metalowy stelaż. Zatem wyobraźcie sobie, jakie to musiało być ciężkie! Po zapakowaniu ubrań do tira garderobianego musiałam raz jeszcze wyprasować wszystkie ubrania. Podczas gdy na ulicy trwała sesja to ja prasowałam ubrania jednocześnie przy tym płacząc bo wyobrażałam sobie całkiem inaczej to asystowanie… Po kilku godzinach wreszcie wyszłam, aby asystować Agnieszce…. Cała sesja trwała do godziny 20. Po sesji należało rozpakować cały tir ubrań do garderoby. A to nie wszystko! Trzeba było zapakować i zaadresować ubrania z zagranicznych showroomów, aby rano były gotowe dla kuriera. Tak więc prace skończyłam przed 23 i byłam tak zmęczona, że nawet nie miałam siły, by dojść na przystanek, ale musiałam!  Po sesji rano oczywiście musiałam posegregować markami ubrania z garderoby i popakować, a następnie poodwozić do showroomów i posprzątać garderobę. Myślałam, że tylko przed tą sesją jest tyle pracy i że potem będzie luźniej. Niestety tak pracowicie było cały czas. A potem od nowa polsko ludowo  resercze, wypożyczenia, sesje i zwroty. Było ciężko i to cholernie ciężko, ale też warto! Praca na takim stażu to praca fizyczna, która trwa po kilkanaście godzin dziennie włącznie z sobotą i niedzielą. Na czas stażu zapomnijcie o życiu towarzyskim. Trzeba też mieć odłożone pieniądze, aby iść na taki staż bo staże są niestety bezpłatne! Poznałam chyba wszystkie showroomy w Warszawie, odwiedziłam ciekawe miejsca, nauczyłam się dużo ! A to był dopiero pierwszy miesiąc stażu! Ciekawi kolejnych dwóch?  Piszcie proszę w komentarzach czy chcecie kolejne posty o stażu! 

Pierwsza sesja przy której pracowałam na stażu:

Przepraszam za słabą jakość zdjęć, ale w tamtym roku jeszcze nie miałam iPone’a i robiłam zdjęcia Samsungiem 🙁

Anrika i szafa gra,